awans i koniec pracy

Radość z awansu nie była długa. Trener reprezentacji Australii wywalczył awans na mistrzostwa świata w piłce nożnej zaledwie kilka dni temu. Jednak mimo tego sukcesu postanowił zakończyć współpracę. 

Postecoglou wywalczył z reprezentacją Australii awans na mistrzostwa świata w piłce nożnej w Rosji. Przepustkę do gry na tych zawodach zapewnili sobie jako przedostatnia drużyna pokonując  Honduras. Jednak mimo tego sukcesu postanowił nie kontynuować swojej przygody z reprezentacją Australii. Była to jego decyzja ponieważ od zarządu dostał propozycję podjęcia dalszej współpracy. O zakończeniu współpracy poinformował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Długo się zastanawiałem, ale w końcu podjąłem decyzję, że moja podróż w roli trenera „Socceroos” dobiega końca – zaczął przemowę 52-letni Australijczyk greckiego pochodzenia.

I kontynuował: Wiele razy mówiłem, że ta praca była jednym z największych zaszczytów w moim życiu. Być może nie tak wyobrażałem sobie jej zakończenie, ale jestem przekonany, że robię ten krok we właściwym momencie.

Ostatnie lata odcisnęły na mnie spore piętno zarówno jeśli chodzi o sferę zawodową, jak i prywatną. Nadszedł odpowiedni czas, by przekazać tę reprezentację komuś innemu. Czekam z niecierpliwością na występ Australii na mundialu, będę za nią mocno trzymał kciuki – dodał były już selekcjoner.

Postecoglou prowadził Australię podczas mundialu w Brazylii w 2014 roku. Rok później zdobył z nią pierwszy w historii kraju Puchar Azji. Teraz, w eliminacjach, jeszcze rozpoczęciem potyczki barażowej z Hondurasem (0:0, 3:1) informował, że bez względu na osiągnięty rezultat pożegna się z kadrą. Jako trener poprowadził drużynę narodową w 49 meczach, a 22 z nich wygrał.

Nieoficjalnie mówi się, że głównym powodem jego rezygnacji była ciągła krytyka mediów, którym nie podobała się gra prezentowana przez „Socceroos” oraz taktyka z trzema obrońcami stosowana przez selekcjonera.

Na razie nie wiadomo, kto zostanie następcą Postecoglou i poprowadzi Australię podczas przyszłorocznych finałów.

(Źródło: sport.pl)

 

1 KOMENTARZ

Skomentuj Paweł Anuluj odpowiedź

Skomentuj
Wprowadź swoje imię
This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.