Narodowa Gala Boksu

Miał być hit i wielki przełom w polskim boksie, jednak Marcin Najman okazał się nie lepszym organizatorem niż sportowcem. Poniżej krótkie podsumowanie piątkowej Narodowej Gali Boksu.

Organizowana przez Marcina Najmana gala bokserska na Stadionie Narodowym była wydarzeniem, które od dawna wzbudzało emocje i było szeroko komentowane. Początkowo aspekt sportowy imprezy zapowiadał się bardzo dobrze, ponieważ na rozpisce zawodników znajdowały się takie nazwiska jak: Artur Szpilka, Mariusz Wach, Izu Ugonoh, czy też broniąca tytułu mistrzyni świata Ewa Piątkowska. Oprócz tego mogliśmy zobaczyć również pojedynki w formule K1, które również zwiastowały dobre widowisko. Niestety, jak przystało na Marcina Najmana, z wielkich zapowiedzi niewiele poszło zgodnie z planem.

Starcia w K1

Pierwsze walki, jakie mieliśmy możliwość oglądać to pojedynki w K1. Nie budziły one jednak zbyt wielkiego zainteresowania kibiców, jednak sportowo zawodnicy zaprezentowali bardzo wysoki poziom. Tomasz Sarara zwyciężył przez techniczny nokaut z Tomasem Moznym. W czwartej rundzie pojedynku po rozcięciu łuku brwiowego Słowaka sędzia zdecydował się przerwać pojedynek.

W podobny sposób zakończyła się walka legendy polskich sportów walki Igora Kołacina, niestety na niekorzyść Polaka. Początkowo polski zawodnik prezentował się lepiej, w pierwszej rundzie miał nawet przeciwnika na deskach, jednak z czasem Wendell Roche zaczął zyskiwać przewagę. W trzeciej rundzie na głowie Polaka pojawiło się poważne rozcięcie, wskutek czego Kołacin nie był zdolny do kontynuowania walki.

Ostatnim pojedynkiem w formule K1 było zestawienie Łukasz Jarosz – Michał Wlazło. Powracający na zawodowe ringi Jarosz efektownie rozprawił się z przeciwnikiem. Od początku walki agresywnie atakował, posyłając już w pierwszej rundzie na deski zawodnika z Gdańska. W drugiej rundzie wydawało się że Wlazło doszedł do siebie, lecz po mocnym prawym sierpowym kolejny raz zaliczył deski, a po chwili zamknięty pod linami ringu, po mocnym kopnięciu w głowę został znokautowany.

Bokserskie emocje rozpoczęły kobiety

Pojedynki bokserskie rozpoczęła broniąca pasa mistrzowskiego Ewa Piątkowska. Jej przeciwniczką była Szwedka Maria Lindberg, która postawiła Polce twarde warunki. Po zaciętej walce Piątkowska wygrała pojedynek na punkty i zachowała pas mistrzyni świata WBC.

Rafał Jackiewicz bez rekordu

Jedną z głośniej zapowiadanych postaci występujących na gali był Rafał Jackiewicz, który początkowo miał pobić rekord świata i stoczyć 3 pojedynki w trzech dyscyplinach na jednej gali. Nie udało się jednak zrealizować tego pomysłu. Ostatecznie Jackiewicz zmierzył się z Robertem Świerzbińskim z którym niejednogłośnie przegrał na punkty, a tym samym nie zdołał dopisać do swojego rekordu 50 zwycięstwa.

Norbert Dąbrowski i Robert Talarek 

Najwięcej wrażeń – czego mogliśmy się spodziewać – dała walka Norberta Dąbrowskiego z Robertem Talarkiem. W piątkowy wieczór panowie dopełnili trylogii tocząc trzecią krwawą wojnę w swojej historii, rozstrzygając tym samym, kto jest lepszy. W 2015 r. zwyciężył „Noras”, a w 2017 r. Talarek. Pojedynek był bardzo emocjonujący podobnie jak obydwa poprzednie, a po walce ring był cały w krwi. Tym razem lepszy okazał się Norbert Dąbrowski.

Marcin Najman tradycyjnie

„Najciekawszymi” pojedynkami umieszczonymi na szczycie rozpiski NGB były starcia: Marcina Najmana, Izu Ugonoha oraz Artura Szpilki. Porównując osiągnięcia sportowe powyższych dżentelmenów dosyć spore kontrowersje i niesmak wzbudza samo umiejscowienie walki Najmana z nieznanym nikomu zawodnikiem z Łotwy o nazwisku Rihards Bigis oraz fakt, że powyższe trzy walki zapowiadał sam Michael Buffer.

„El Testosteron” kojarzony jest przez kibiców głównie z porażkami w formule MMA oraz kilkoma innymi kontrowersjami. Piątkowy rywal Marcina nie był zbyt wymagający, wielu przewidywało nawet wygraną Polaka, tym bardziej że trenował do walki z legendarnym trenerem Andrzejem Gmitrukiem. Niektórzy jednak spodziewali się, że mimo wszystko Najman „zgodnie z tradycją” przegra przez nokaut. Niestety walka skończyła się jeszcze bardziej kontrowersyjnie. W czwartej rundzie Marcin Najman niespodziewanie poddał pojedynek tłumacząc sędziemu ringowemu, że nie jest zdolny do dalszej walki z powodu kontuzji barku. Publiczność nie kryjąc niezadowolenia z „show” jakie pokazał Najman, od razu go wygwizdała. Na dzień dzisiejszy w sieci można natknąć się już na wzmianki o potencjalnym rewanżu, który miałby się odbyć jeszcze w tym roku.

https://twitter.com/HubertMichno/status/1000116226297868288

Izu Ugonoh vs Fred Kassi

Przedostatnie miejsce na rozpisce zajęło bardzo dobrze zapowiadające się zestawienie sportowe, mianowicie Izu Ugonoh kontra Fred Kassi. Bardzo niewygodny i dobry technicznie Kameruńczyk, mający doświadczenie w walkach z topowymi zawodnikami światowej klasy, jest znany Polakom z walki z Tomaszem Adamkiem. Jak przystało na zawodników bardzo doświadczonych, walka rozpoczęła się powoli, bez zbędnej bijatyki. Obydwaj zawodnicy pierwsze minuty spotkania poświęcili na rozpoznanie przeciwnika. Publiczność zapewne spodziewała się po kilku rundach – jak by to określił Andrzej Kostyra – „bomby największego kalibru”, niestety jednak ludzie zgromadzeni na PGE Narodowym w piątkowy wieczór musieli obejść się smakiem. Fred Kassi w drugiej rundzie oznajmił, iż nie jest w stanie walczyć z powodu… bólu głowy! W taki sposób zakończyła się potyczka, która zapowiadała się na największy show eventu.

Szpilka stoczył walkę z emerytem 

Maine vent, czyli walka Artura Szpilki ze ściągniętym z bokserskiej emerytury Dominickiem Guinnem nie zapowiadał się zbyt emocjonująco. 43-letni Amerykanin co prawda ma na koncie kilka walk z czołowymi zawodnikami, walczył m.in. – podobnie jak Fred Kassi – z Tomaszem Adamkiem, jednak żadnej z tych dużych walk nie wygrał. Nigdy natomiast, niezależnie od klasy rywala, nie przegrał walki przed czasem, dlatego pomimo wieku sprawiał wrażenie groźnego przeciwnika dla powracającego po dwóch porażkach Szpilki. Polak dobrze przygotowany przez Andrzeja Gmitruka w ringu znacząco przeważał pod każdym względem, rywal nie próbował zbyt często ryzykować oraz atakować. Walka przebiegła więc zgodnie z oczekiwaniami kibiców, a więc skończyła się po dosyć nudnych 10 rundach na korzyść Artura Szpilki.

A gdzie Mariusz Wach?

Werdyktem powyższej walki zakończyła się owa Narodowa Gala Boksu. Jednak jeszcze dzień wcześniej wszyscy mieli nadzieje że tak nie będzie. Mowa oczywiście o walce Mariusza Wacha z Erickiem Moliną, która miała być właśnie walką wieczoru ale przez problemy natury formalnej nie doszła do skutku. Już na kilka dni przed gali w sieci krążyły plotki na temat problemów z uzyskaniem odpowiednich dokumentów przez przeciwnika naszego „Wikinga”.  Fani jednak do końca nadzieję mieli, że jakimś cudem zapowiadana walka się odbędzie i zobaczymy naszego rodaka w świetnej ringowej dyspozycji.

Niestety jak się okazało Eric Molina został złapany na zażywaniu środków dopingujących po walce z Anthonym Joshuą w 2016 roku. Fakt ten budzi jednak pewne kontrowersje, ponieważ Molina od czasu wpadki dopingowej stoczył dwa pojedynki, a problemy pojawiły się dopiero na trzy dni przed planowanym występem w Polsce. Przez nieobecność przeciwnika Mariusz Wach na dzień przed galą na oficjalnym ważeniu wystąpił sam, a Marcin Najman do ostatniego dnia twierdził że prowadzi rozmowy z potencjalnymi kandydatami na zastępstwo Moliny. Sytuacja jednak skończyła się na niczym, Molina nie przyleciał do Polski, rezerwowego przeciwnika dla Wacha nie znaleziono, a sam „Wiking” po całej sytuacji nie krył tego jak bardzo jest zawiedziony zaistniałą sytuacją.

Po gali głos w wywiadach oraz mediach społecznościowych zabrał Marcin Najman. Pomimo wielu trudności oraz nieprzychylnych komentarzy  „El Testosteron” wydarzenie ocenia pozytywnie oraz zapowiada coroczną organizację eventu.

https://www.facebook.com/narodowagalaboksu/posts/217656365491993

Skomentuj

Skomentuj
Wprowadź swoje imię
This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.

The reCAPTCHA verification period has expired. Please reload the page.