Walentynki to dzień, w którym wszyscy nagle się kochają, wyznają sobie miłość i są życzliwi aż do przesady. Nacisk na czerwone serduszka, prezenty i pocałunki nie wszystkim są w smak. Spowodowało to to, że zaledwie dzień po święcie zakochanych powstało nowe święto dedykowane dla tych, którzy nie mają swojej drugiej połówki, czyli Dzień Singla tzw. „antywalentynki”.
Święto samotnych zostało wymyślone przez Włochów i właśnie tam cieszy się największą popularnością. Jego tradycja sięga 2005 roku i ma udowodnić, że bycie w związku nie jest jedynym sposobem na prowadzenie szczęśliwego życia. Przyjęte zostało, że w ten dzień warto jest zrobić coś dla siebie – spotkać się ze znajomymi, pójść na zakupy, do kina lub restauracji. Ma pozwolić na pokazanie radości ze swojej niezależności, a zarazem udowodnić, że życie w pojedynkę nie jest w cale gorsze. W Polsce, z roku na rok liczba singli równomiernie wzrasta. Na chwilę obecną jest ich ponad 7 milionów i bardzo często jest to świadomy wybór młodych ludzi, którzy porzucają związki na rzecz kariery lub nauki. Pocieszające jest jednak to, że ponad 60 % singli w Polsce widzi siebie w przyszłości w związku nieformalnym lub małżeńskim. Muszę także wspomnieć o zupełnie innym obchodzeniu Dnia Singla. W Chinach przypada on na 11 listopada i zamienia się w wielkie święto wyprzedaży. W ciągu 24 godzin chińskie sklepy internetowe kuszą rabatami sięgającymi do – 80%! Wszystko specjalnie dla singli, aby bez wyrzutów sumienia sprawili sobie wymarzony prezent.
W Polsce tradycja ta dopiero raczkuje, ale zapewne w ciągu najbliższych lat stanie na nogi. Dla wielu ludzi walentynki są po prostu nieatrakcyjne i jako akt manifestacji obchodzą właśnie „antywalentynki”. Samotność to nie zawsze jest nasz wybór, a splot sytuacji życiowych. Dlatego wszystkim nadal poszukującym swojej drugiej połówki życzę powodzenia! Nie zapominajcie, że na każdego z Nas, gdzieś za rogiem czeka upragniona miłość. Tylko czasami znalezienie jej zajmuje trochę więcej czasu.