Na gali w Barclays Center w Nowym Jorku Adam Kownacki odniósł kolejne zwycięstwo przed czasem. W szóstej rundzie efektownie znokautował Gruzina Iago Kiladze. Obaj zawodnicy po pojedynku trafili do szpitala. Mimo tego Adam Kownacki ma śmiałe plany przyszłość. Sprawdźcie szczegóły.
W sobotę w Brooklynie odbyła się gala, której główną atrakcją był pojedynek Errol Spence Jr – Lamont Peterson Stawką tej walki był pas IBF wagi półśredniej. Brał w niej udział także 28 – letni Adam Kownacki. Bokser urodził się w Polsce lecz od dzieciństwa mieszka w Stanach. „Babybace” do niedawna nie był jeszcze postacią znaną i komentowaną w bokserskim środowisku, jednak ciężki nokaut jaki zafundował Arturowi Szpilce bardzo przyczynił się do wzrostu jego popularności.
Na sobotniej gali Polak również przez nokaut pokonał pochodzącego z Gruzji Iago Kiladze. Gruzin, w którego narożniku wspierał słynny Freddy Roach, był przez wielu uważany za faworyta tego pojedynku. Jednak już od pierwszych rund w ringu widać było dominację Polaka, który zasypywał przeciwnika seriami mocnych ciosów. Zawodnik w rozmowie z portalem sport.pl przyznał, że była to trudniejsza walka niż ta ze Szpilką. Przeciwnik dosyć mocno poobijał mu żebra, a dodatkowo Kownacki od pierwszej rundy zmagał się z lekkim złamaniem nosa. Mimo trudności w początkowej fazie pojedynku w 6 rundzie ostatecznie posłał Gruzina na deski. Na zakończenie wieczoru obaj panowie trafili do szpitala. I to do tej samej sali. Jak tłumaczył Kownacki szpitale w tej części USA bywają zatłoczone i dlatego miała miejsce taka sytuacja.
Czeka go teraz standardowa przerwa – 60 dni bez walki, jednak sam zawodnik chcę wrócić na ring wiosną, w okolicy kwietnia lub maja. Jeżeli chodzi o plany na przyszłość to mierzy wysoko, w 2019 roku zamierza wywalczyć pas mistrzowski. Wiem, że muszę schudnąć, lepiej pracować na nogach, a także pod względem taktycznym mądrzej toczyć walki, ale będę to sumiennie poprawiał i w 2019 roku powinienem zostać mistrzem świata – mówi Adam Kownacki w rozmowie ze sport.pl. Dużą szansę na zostanie mistrzem świata ma także inny polski zawodnik – Maciej Sulęcki. Ten rok może być dla niego przełomowy – jeżeli pokona Vanesa Martirosyana stanie się obowiązkowym pretendentem do mistrzowskiego pasa WBC.
Trzymamy kciuki!