Popularne aplikacje randkowe takie jak Tinder i Badoo mają kolejnego konkurenta. Nowość na rynku to „Umrzyj ze mną” – czy jej zadaniem jest znalezienie nam miłości aż po grób? Sprawdźcie szczegóły.
„Umrzyj ze mną” to nowa aplikacja, dzięki której możemy umawiać się na randki z nieznanymi nam osobami. Jednak nie wydaje się, aby jej twórcy mieli na celu znalezienie miłości do grobowej deski. Aplikacja działa tylko wtedy, gdy w naszych telefonach pada bateria – na czacie można porozmawiać wtedy, gdy w telefonie mamy 5 procent baterii.
Gdy Twój telefon pada możesz podłączyć się do czatu. Zostaniesz sparowany tylko z osobami w podobnej sytuacji. Na rozmowę macie kilka minut, a potem telefon pada i „umierasz” w wirtualnej rzeczywistości. Podczas krótkiej rozmowy możecie umówić się na spotkanie. Jak wyjaśniają twórcy aplikacji do jej stworzenia zainspirowała ich służbowa podróż podczas, której baterie w smartphonach się rozładowały. Przyświeca im jednak idea, aby podczas randek para zajmowała się rozmową ze sobą, bez zerkania w ekran telefonu. Dzięki „Umrzyj ze mną” para nie ma takiej możliwości, bo ich telefony są po prostu wyłączone.
Twórcy aplikacji wspominali o trudności umieszczenia jej w App Store. Skrytykowali ich system, zarzucając zabijanie kreatywności u twórców. Jednak, gdy w końcu udało się ją tam zainstalować to „Umrzyj ze mną” wskoczyło na 15 pozycję w kategorii rozrywka.
A jak Wam się podoba ten pomysł?
(Źródło: www.digitaltrends.com )